Filipiny 2015


Azja: Filipiny 2015 r. 😀😀😀





Po wakacyjnym 3-tygodniowym wyjeździe motocyklem na Lazurowe Wybrzeże zapragnęliśmy jeszcze odpocząć. Tym razem padło na Azję. Przeszukałem internet, popatrzyłem na zdjęcia z różnych miejsc oraz dostępność biletów i... po rozmowie z Anią zapadła decyzja. Lecimy na Filipiny!!! 😊😊😊

I tak się zaczęło... kompletowanie sprzętu, plecaków, szukanie miejsc, które warto zobaczyć, a że cały archipelag składa się z 7107 wysp, było w czym wybierać 😋 Przygotowaliśmy plan wycieczki, zakupiliśmy bilety i 26 października wsiedliśmy do samolotu 😉

Jako, że główny lot mieliśmy na trasie: Arlanda (Szwecja) - Pekin (Chiny) - Manila (Filipiny) - Pekin (Chiny) - Londyn (Wlk. Brytania) musieliśmy jeszcze zorganizować loty "poboczne" oraz loty  wewnątrz krajowe. Łącznie wyszło ich 10. I tym wszystkim zajęła się Ania. Perfekt! 😉😉😉

Krótko o Filipinach:
Republika Filipin, bo tak brzmi oficjalna nazwa, położona jest na Archipelagu Filipińskim na Oceanie Spokojnym. Jest to jeden z najbogatszych obszarów na świecie pod względem bioróżnorodności. Filipiny zajmują 12. miejsce pośród najbardziej zaludnionych państw świata. Stolicą jest Manila.




DZIEŃ 1 - 26.10.2015


Aby dostać się na odpowiednią godzinę na lotnisko Arlanda w Szwecji najlepszą opcją okazuje się lot przez... Berlin. I tak też robimy. Pierwszy lot z Gdańska do Berlina mamy o godz. 10:55. Jak zwykle w takich sytuacjach, naładowani emocjami, na lotnisku jesteśmy z dużym zapasem. A skoro mamy zapas czasu to... gadka, śmiechy-chichy, rozmowa przez telefon i.... spóźniamy się do odprawy. Nieźle się zaczyna 😉 Udaje się jednak przekonać "panią z okienka" i po przejściu wszystkich procedur nadajemy bagaż i grzecznie udajemy się do samolotu 😉 W Berlinie mamy tylko czas aby przejść od bramek do bramek i o godz. 14:10 lądujemy w Arlandzie. Szybki obiad w Mc Donald's i idziemy na kolejną odprawę.





Ok. godziny 18 siedzimy już w samolocie lecącym do Pekinu. Początek lotu nawet przyjemny, kolacja smaczna. Jednakże po całej nocy lotu i niewyspania nad ranem zaczynamy mieć dość. Nogi bolą, plecy bolą i wszędzie zapach jaśminu. U fuuuu.... 









DZIEŃ 2 - 27.10.2015

O godzinie 9:40 lądujemy w Pekinie. Do dyspozycji mamy cały dzień, bo kolejny lot, do stolicy Filipin mamy o 20:00. Bagaże nadajemy jeszcze w Szwecji bezpośrednio do Manili 😀 Samo lotnisko - potężne ale nie ma możliwości aby się zagubić - służby na to nie pozwolą! 😋 W planach mamy zwiedzić choć trochę Pekin. Ale żeby wyjść "na miasto" trzeba przejść przez całą biurokrację i uzupełnić masę papierków. 








Po całym procesie trwającym ponad godzinę wychodzimy z lotniska i udajemy się na tzw. podmiejską kolejkę, którą to docieramy do centrum Pekinu. A tam.... miasto jak miasto 😏 Wyobrażenie miałem takie, że cały Pekin (a przynajmniej połowa 😝) to budynki z charakterystycznymi, łukowato wygiętymi dachami. Niejednokrotnie ozdobionymi figurkami ludzi czy zwierząt. A tam, w zdecydowanej większości jest typowo europejskie budownictwo. 









Podczas całodziennego spaceru ulicami Pekinu nie mogło zabraknąć spróbowania ichniejszego jedzenia np. smakowitych pierożków klejonych przez starszą Panią gdzieś na zapleczu przydrożnego baru czy sprzedawanego na każdym rogu "chicken'a". Równie dobrze czy zamówisz kurczaka, indyka czy świnię dostaniesz ten sam kawałek mięsa, haha 😁😁😁





Gdzieś w bankomacie wyciągamy trochę jenów, dzięki czemu możemy odwiedzić Letni Pałac - jest to kompleks parkowo-pałacowy stanowiący miejsce letniego odpoczynku cesarzy chińskich z dynastii Qing http://www.kinabaloo.com/summer_palace.html 😊😊😊😊😊















Po krótkim pobycie w mieście wracamy na lotnisko, przechodzimy przez odprawę, wsiadamy do samolotu i lecimy, przed Nami FILIPINY !!!! 😀😀😀😀😀😀 





DZIEŃ 3 - 28.10.2015

O godz. 00:55 lądujemy na lotnisku w Manili. Robimy małe rozeznanie terenu i staramy się (na krzesełkach) zmrużyć oko. Nad ranem ruch robi się coraz większy, poza tym jest strasznie zimno więc wychodzimy na zewnątrz aby się ogrzać 😊 Następnie wsiadamy do autobusu i jedziemy na inny terminal skąd mamy lot do Puerto Princesa (wyspa Palawan) 😊
O 11:00 startujemy z terminala nr 3 w Manili. Po godzinie i dwudziestu minutach lotu lądujemy w Puerto Princesa. I tak naprawdę dopiero tu dopada nas klimat Filipin. Wszędzie pełno nagabywaczy i kierowców tricykli, którzy chętnie w bardzo atrakcyjnej cenie zawiozą nas gdzie chcemy. Omijamy ich szerokim łukiem i idziemy dalej. Wychodzimy poza tereny lotniska, gdzie w przyzwoitej cenie łapiemy tricykla, który dowozi nas do centrum miasta 😉






Po szybkim przestawieniu się i próbie odnalezienia w otaczającej nas rzeczywistości bierzemy coś do jedzenia i idziemy na busa, którym jedziemy na północ wyspy, do El Nido 😀😀😀 Kupujemy u kierowcy bilety, kładziemy plecaki i czekamy kiedy ruszymy. W międzyczasie podchodzi pan, który ma do sprzedania wodę... pani z orzechami i innymi "rarytasami"... itd.... 😉 Po ponad godzinie oczekiwania (aż znajdzie się więcej klientów) ruszamy! Droga zgodna z naszymi oczekiwaniami, czyli dziura na dziurze. Ale jest chociaż asfalt 😋  Gdzieś mniej więcej po ponad połowie drogi zatrzymujemy się w przydrożnym barze na półgodzinną przerwę. Zamawiamy obiad, tzn. ryż z jakimś tam mięsem i coś do picia 😉 Ok. godziny 23 dojeżdżamy do naszego miejsca docelowego (na najbliższe kilka dni) - miasteczka El Nido! Tam, po krótkich rozmowach z lokalesami bierzemy taxi-drivera, który zawozi nas do hotelu. Rezerwujemy pokój (na początek) na 1 dobę i... mamy ciepłą wodę!!! To naprawdę sukces 😋



DZIEŃ 4 - 29.10.2015

Budzimy się rano.... Pierwszy raz od kilku dni śpimy w łóżku. Jesteśmy w miarę wypoczęci i niesamowicie spragnieni tego, co zobaczymy!! 😊 Ogarniamy się i wychodzimy na zewnątrz, szukamy knajpy, gdzie zjemy śniadanie, po drodze obserwujemy ludzi i okolicę 😀 Plan na dziś to Island hopping 😊 Jest to całodzienna wycieczka bangką, czyli lokalną łódką w trakcie której przemieszczamy się pomiędzy okolicznymi wyspami 😀😀😀 W El Nido wycieczki po wyspach oznaczone są literami A, B, C, D i każda ma co innego w pakiecie.







Jako, że jesteśmy przygotowani (po przeczytaniu informacji jeszcze w Polsce) wybieramy wersję C  za 1400 peso za osobę 😀 Zabawa na cały dzień. REWELACJA!!! 😉😉😉😉😉


Podczas kilkugodzinnego rejsu po wodzie odwiedzamy Hidden Beach, Secret Beach, Matinloc Shrine i Helicopter Island. Przerwę na lunch, podczas którego "kierownik wycieczki" serwuje świeżo złowione ryby, owoce, warzywa, ryż, mięso no i oczywiście - owoce morza, robimy na wyspie Tapiutan 😊😊😊

Tak na marginesie.... Island Hopping jest to obowiązkowy punkt programu w El Nido!!! 😀
Kilka fotek z tego dnia:




















Oczywiście, podczas tego "skakania po wyspach" nie może zabraknąć snoorkowania. Niestety nie mamy ze sobą aparatu, którym możemy robić zdjęcia pod wodą, a szkoda..... Bo świat podwodny jest chyba piękniejszy niż ten, który nas tam otacza. Tysiące, jak nie miliony kolorowych rybek w różnych kolorach 😊😊 Są pomarańczowe (Nemo), niebieskie, żółte, żółto-czarne, w paski, kropki i wszystkie inne kolory, które tylko można sobie wyobrazić, a my wpływamy pośród nich, a one pośród nas...  😀😀😀  Do tego przepiękne rafy koralowe i inne żyjące tam zwierzątka 😊😊😊

Do hotelu docieramy późnym popołudniem, zmieniamy betonowy pokój na mały bungalow i ruszamy pokręcić się po knajpach. Wybieramy egzotyczną knajpkę nad samym brzegiem morza, w której zamawiamy kolacje. I w cały ten romantyczny nastrój wbiega.... szczur! 😖 Po krótkiej wymianie zdań z kelnerką okazuję się, że dziwne to jest tylko dla nas. Bo one jak gdyby nigdy nic nadal szwędają się między stolikami dyskretnie wymieniając uśmiechy między sobą i od czasu do czasu spoglądają na nasze zachowanie. My oczywiście po chwili opuszczamy lokal i przenosimy się na plastikowe fotele raczyć się kolorowymi drinkami 😋😋







DZIEŃ 5 - 30.10.2015

Piątek.... Tego dnia postanawiamy udać się na rajską plaże w miejscowości Nacpan, czyli Nacpan Beach. Wynajmujemy motocykl Yamahę XTZ i ruszamy. Plaża oddalona jest o jakieś 15 km od naszego miasteczka. Początkowo jest asfalt, natomiast po przejechaniu kilku km asfalt się kończy i zaczyna się droga gruntowa 😀 









Po kolejnych kilku kilometrach docieramy na miejsce. Nacpan to niewielka wioska nad brzegiem morza południowo-chińskiego z przepiękną, długą i szeroką plażą. Biały piasek, turkusowa woda i palmy z kokosami rosnące wzdłuż plaży.... RAJ !!! 😊😊😊😊😊 Dziś przyjechaliśmy tu tylko na kilka godzin ale.... obiecuję sobie, że muszę spędzić tu choć jedną noc aby rankiem obudził mnie szum fal... 😉

















Na samej plaży znajdują się dwie "knajpki", w których zamawiamy jedzenie. Za kilkadziesiąt peso dostajemy dwie świeżo przyrządzone ryby, frytki, sałatki, ryż i  oczywiście San Miguel 😋 Po obiedzie i zrobieniu kilku fotek z lokalnymi dzieciaczkami zbieramy się w drogę powrotną.






Do El Nido docieramy tuż przed zachodem słońca aby zdążyć zjeść jeszcze kolację w jednej z niedaleko oddalonych zatok...😊







DZIEŃ 6 - 31.10.2015

Island hopping tak nam się spodobał, że dziś wypływamy raz jeszcze. Tym razem bierzemy wersję A. O godzinie 9:00 jesteśmy już gotowi i czekamy w recepcji naszego hotelu. Po czym udajemy się na bankgę i odwiedzamy kilka lagun. Oczywiście scenariusz wycieczki podobny do poprzedniego, czyli dwie laguny - lunch - dwie laguny. 



















































DZIEŃ 7 - 01.11.2015

To dziś.... W Polsce wszyscy zbierają się na cmentarze, a my... My dzisiejszy dzień spędzamy nieco inaczej 😃  Pakujemy plecaki, wynajmujemy tricykla i jedziemy.... jedziemy do Nacpan Beach! Naszym kierowcą jest młody Filipińczyk, na oko ok. 15-16 lat. Nie dowierzam i podczas drogi pytam się ile ma lat.... jak długo jest kierowcą itd. Chłopak lekko przestraszony, zatrzymuje się i pokazuje swoje prawo jazdy + inne wymagane (tam) dokumenty. W rzeczywistości ma lat 24! 😲 Musi się dobrze konserwować 😁😁😁 Drogę do Nacpan już znamy ale, mimo to, i tak robimy jeszcze kilka zdjęć. 







Po dotarciu na miejsce umawiamy się z naszym kierowcą aby przyjechał po nas następnego dnia. Wynajmujemy domek, mały bungalow na samej plaży i rozkoszujemy się widokami!!!! 😀😀😀 
CZAAAAAAADDDDD!!!! 😊😊😊






 


















DZIEŃ 8 - 02.11.2015

Jeeeeeeeeeeesssstttttttttttttttt! Mam to co chciałem!!! Ha! 😀😀😀 Rano obudził mnie szum faaal.... A oto widok z okna 😉



Po wczesnym śniadaniu (ryba, frytki, ananas i piwko) dzień nasz wygląda mniej więcej tak: 😊 







Ok. 16. przyjeżdża nasz kierowca, z którym wracamy do El Nido. Łapiemy nocleg w kolejnym miejscu i idziemy jeszcze "w miasto" zasmakować niesamowicie słodkich owoców 😉



Przy okazji podziwiamy dzieło miejscowych elektryków i oglądamy rozgrywki w kosza.... 😋









DZIEŃ 9 - 03.11.2015

3:30 dzwoni budzik! Ojej...... Trzeba wstawać, za godzinę mamy busa do Puerto Princesa, skąd mamy lot na kolejną wyspę - Cebu. Ale wcześniej jesteśmy umówieni w najsłynniejszej restauracji na wyspie Palawan - KaLui. 


Na forach można znaleźć informację, że aby dostać się na obiad należy z co najmniej tygodniowym wyprzedzeniem zarezerwować stolik. My też tak zrobiliśmy ale z racji zmiany planów nie dotarliśmy na miejsce w wyznaczonym czasie. Dlatego dziś, już bez rezerwacji idziemy.... i co? Okazuje się, że tak naprawdę bez większego problemu znajdujemy dla siebie miejsce 😀
Sama restauracja to... drewniany filipiński domek, gdzie przed wejściem należy zostawić buty. W środku jest bardzo przyjemnie i czysto, zatem nie ma obawy aby chodzić na boso 😋











Po mega dużym obiedzie i deserze 😀 idziemy na lotnisko, gdzie o 16:35 mamy lot do Cebu.










O godzinie 17:50 lądujemy w Cebu, wsiadamy do taksówki i jedziemy do portu aby zdążyć na prom na kolejną wyspę - Bohol. Po 2 godzinach rejsu liniami Ocean-Jet i wydatkiem 800 PHP za osobę, dopływamy do miasta Tagbilaran, gdzie znajdujemy nocleg. Jest już dosyć późno (po 22.) dlatego specjalnie nie wybieramy i decydujemy się na... 3 z kolei hotel 😀




DZIEŃ 10 - 04.11.2015

Plan na dziś to dotarcie w okolice miasta Corella, gdzie znajduje się Sanktuarium Tarsierów. Po wyjściu z hotelu, łapiemy tricykla i jedziemy na dworzec autobusowy, skąd lokalnym autobusem docieramy na miejsce.









Tarsiery, inaczej nazywane Wyrakami to niewielkich rozmiarów "małpki" z nieproporcjonalnie dużymi oczami! 😀😀😀 Długość ich ciała wynosi maksymalnie 20 cm, przy czy długość ogona może być dwukrotnie większa. Te małe zwierzaki potrafią skakać na odległość wynoszącą nawet 6 m. 







Kolejnym "punktem programu" dnia dzisiejszego są Czekoladowe Wzgórza. To ponad 1260 wapiennych wybrzuszeń, które w czasie pory suchej przybierają charakterystyczny brązowy kolor (stąd nazwa). Ich wysokość wynosi od 30 do 50 m, choć zdarzają się wzniesienia sięgające nawet 100 m. 

















c.d.n.... 😉




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz